Ryszard M. ps. „Azja”, brat Zbigniewa M. ps. „Carrington”, byłego szefa gangu przemytników z okolic Zgorzelca, został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. Śledczy znaleźli ciało mężczyzny zastrzelonego w 1997 r. Nieoficjalnie dotarliśmy do informacji, że ofiarą był bliski współpracownik innego znanego gangstera, „Nikosia” z Trójmiasta.
Jak pisały media, już w kwietniu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji z użyciem koparek prowadzili prace w lesie w Jędrzychowicach nieopodal Zgorzelca, przy trasie nazywanej z dawnych czasów „przemytówką”. Teren prowadzenia czynności mieli zabezpieczać antyterroryści. Świadkowie twierdzili, że widzieli wynoszone stamtąd czarne worki, przypominające te na zwłoki. Służby nie komentowały jednak sprawy.
Kilka dni temu Marcin Rybak z wrocławskiej Gazety Wyborczej poinformował, że śledczy znaleźli tam ciało mężczyzny zastrzelonego w lipcu 1997 r. Ofiara miała ręce skute kajdankami, zwłoki zasypano wapnem.

Jednocześnie śledczy zatrzymali dwie osoby związane z tymi gangami – Ryszarda M. ps. „Azja”, brata „Carringtona”, który w latach 90. stał na czele podgrupy zajmującej się m. in. napadami oraz Jarosława J. ps. „Jakubek”, dawnego współpracownika „Lelka”. Wcześniej obaj współpracowali z „Carringtonem”.


„Azję” ujęto w Hiszpanii. Miał być poszukiwany listem gończym i Europejskim Nakazem Aresztowania, a po zatrzymaniu usłyszeć zarzut zabójstwa i trafić do aresztu.

Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że ujawnione w lesie pod Zgorzelcem zwłoki należały do uznawanego do dziś za zaginionego, bliskiego współpracownika Nikodema S. ps. „Nikoś” z Trójmiasta, znanego jako „król złodziei samochodów”. Ofiara miała dla niego prowadzić interesy przemytnicze na granicy, co nie spodobało się gangowi „Carringtona”.
Przełom i rozwiązanie sprawy sprzed 26 lat było najprawdopodobniej możliwe dzięki zdecydowaniu się na współpracę świadka, który bezpośrednio znał miejsce ukrycia zwłok.
Również nieoficjalnie od osób związanych ze sprawą dowiedzieliśmy się, że ma ona charakter rozwojowy. Nie da się wykluczyć, że funkcjonariusze odnajdą kolejne ciała.
Sposób działania ludzi „Carringtona” i skalę zabójstw potwierdza relacja świadka koronnego z jego gangu, Dariusza Z., który udzielił nam w 2019 r. wywiadu-rzeki na potrzeby książki „Świadek koronny. Sprzedał Carringtona, króla spirytusu” – Metoda pozbywania się ciał była dość specyficzna – do dołu wsypywano worek wapna, wrzucano zwłoki i zasypywano drugim workiem wapna. Dlatego te osoby do dziś uważane są oficjalnie za zaginione – tłumaczył nam świadek koronny.

Oto jeszcze jeden fragment z tej rozmowy:
Patryk Szulc: Czy znaleziono później, choćby przypadkiem, zwłoki osób, które zabili gangsterzy, a dotąd uważano je za zaginione?
Dariusz Z.: Nie, nie odnaleziono nikogo – mogę to powiedzieć na sto procent. A ciał było sporo, podejrzewam, że 20-30. Natomiast – powtarzam – ja też nie wiem o wszystkim.
P.S.: Ile jeszcze trupów może być do dzisiaj w lasach?
D.Z.: Kilkadziesiąt. Była jedna taka sytuacja – mówiłem ci, że mieli człowieka na samej górze komendy wojewódzkiej. On kiedyś zadzwonił – pamiętam, że to był koniec tygodnia – i powiedział, że antyterrorystyczna przy pomocy jakiegoś sprzętu będzie szukała zwłok na jakimś terenie. Chodziło o okolicę domu jednego z zabójców od „Carringtona” – „Ślepego”. Wtedy zadzwonił do mnie „Azja” i powiedział, że mam pojechać i pomóc „Ślepemu” przekopywać zwłoki. Do przekopania były jakieś trzy, cztery osoby.
W sobotę 15 lipca o godzinie 20.00 na kanale YouTube Podejrzani opublikujemy wywiad ze świadkiem koronnym gangu „Carringtona”, dotyczący działalności tej grupy, „wojny zgorzeleckiej’ i niewyjaśnionych zabójstw.
Szeroko opisaliśmy te sprawy także w książce „Świadek koronny”.
Źródło: „Świadek koronny. Sprzedał Carringtona, króla spirytusu” – wyd. Harde, Warszawa 2019, wroclaw.wyborcza.pl, Osobowe Źródła Informacji, Inf. własna
Foto: Alfabet mafii (prod. TVN 2004), facebook.com, „Świadek koronny. Sprzedał Carringtona, króla spirytusu” – wyd. Harde, Warszawa 2019