Na autostradzie A1 w kierunku Katowic doszło do wypadku, w którym zginęła 3-osobowa rodzina. Sprawcą mógł być kierowca pędzący bmw.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w sobotę 16 września około godz. 20.00 na 339 km autostrady A1 w kierunku Katowic w miejscowości Sierosław. Osobowy samochód marki kia uderzył tam w bariery energochłonne. Doszło do zapłonu, w wyniku którego trzyosobowa rodzina, w tym 5-letni chłopiec, zginęli na miejscu.
Świadkowie zdarzenia mieli słyszeć z płonącego samochodu wołanie o pomoc, ale ogień był tak duży, że nie zdołali pomóc ofiarom.
Co istotne, nieopodal miejsca wypadku ujawniono rozbity samochód marki bmw. Pierwotnie policja informowała, że nie wiąże ze sobą tych dwóch zdarzeń. Powiązali je natomiast internauci.
Szybko w sieci pojawiły się nagrania z kamer samochodowych, na których widać, jak kierowca rozpędzonego bmw, jadącego lewym pasem autostrady mruga światłami, aby inni kierowcy ustępowali mu drogi. W pewnym momencie pojazd zbliża się do samochodu marki kia, którym podróżowała trzyosobowa rodzina. Kierowca tego ostatniego samochodu zdążył włączyć prawy kierunkowskaz, aby zjechać na prawy pas. W tym momencie doszło jednak do zderzenia, a chwilę później do wybuchu.
Na kanale STOP CHAM na platformie YouTube pod nagraniem video opublikowano analizę, z której wynika, że bmw mogło rozwinąć prędkość ok. 300 km/h.
W Internecie coraz głośniej komentowano, że nazwisko kierowcy bmw może być tożsame z nazwiskiem kilku osób pełniących służbę w łódzkiej policji. Jak ustalili internauci, samochód zmodyfikowano, aby podnieść jego osiągi – z 530 do 650 koni mechanicznych (KM), a moment obrotowy z 750 do 850 niutonometrów (Nm). Odnaleziono nawet zdjęcia bmw przed wypadkiem, zaparkowanego na oznaczonym miejscu krytego parkingu. Samochód posiadał łódzkie tablice rejestracyjne.
Jak się okazuje, taki pojazd ma na wyposażeniu kamery 360 stopni, które w przypadku zderzenia powinny zachować nagranie poprzedzające zdarzenie. Nie wiadomo, czy nagrania i pojazd zabezpieczono do dalszej analizy. Jak sugerowali też ochotniczy strażacy, którzy byli na miejscu wypadku i widzieli rozbite bmw, nie wiadomo także, czy jadące nim osoby w ogóle trafiły do szpitala.
Pod naciskiem opinii publicznej policja opublikowała oświadczenie. Trwa postępowanie w sprawie i prowadzone są czynności. Śledczy przyjmują, że w tragicznym zdarzeniu brały udział dwa pojazdy – bmw oraz kia. Poza rodziną, która zginęła, ranne zostały w nim jeszcze dwie inne osoby. Nikt do tej pory nie usłyszał zarzutów.
Źródło: sluzbywakcji.pl, wiadomosci.gazeta.pl, lodz.wyborcza.pl, youtube.com / STOP CHAM, Inf. własna
Foto: youtube.com / STOP CHAM